Forum Wydział Prawa i Administracji UG Strona Główna Wydział Prawa i Administracji UG
Forum studentów prawa i administracji UG
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Proces rzymski

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wydział Prawa i Administracji UG Strona Główna -> Opracowania i notatki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
sulos
Administrator



Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Sob 16:39, 19 Lis 2005    Temat postu: Proces rzymski

Oto cos, co znalazlem na pewnej stronie =] Przydatna rzecz, autor nieznany =]

Ochrona praw to współcześnie jedna z podstawowych funkcji państwa, które obok norm regulujących zachowania poszczególnych obywateli, czyli tzw. prawa materialnego, ustanawia również inne normy, mające na celu zapewnienie przestrzegania tych pierwszych i realizację uprawnień z nich wypływających. Jest to tzw. prawo procesowe.
Paradoksalnie geniusze prawa, Rzymianie, nie dokonali ostrego rozróżnienia pomiędzy prawem materialnym i procesowym. „W oczach jurystów rzymskich prawo stanowiło jedność”. Co prawda Gaius wyodrębnia normy procesowe w ostatniej księdze swoich „Instytucji”, ale traktuje je li tylko jako: „prawo, które dotyczy powództw” (ius, quo ad actiones pertinet). Przyczyny tego można doszukiwać się w sposobie postrzegania prawa, które dla Rzymian nie stanowiło kompletnego, teoretycznego i pozbawionego luk systemu, w których organ państwowy mógł zawsze znaleźć słuszne rozstrzygnięcie konkretnej sytuacji. Przeciwnie, uważali oni, że to w każdym przypadku tkwi słuszne rozstrzygniecie, które należy po prostu wydobyć, nawet jeśli nie będzie pochodzić z ustalonego porządku prawnego. Uprawnienia były więc postrzegane nie z punktu widzenia ich treści, albo zakresu, ale z punktu widzenia b>actio /b>.
Rozwój procesu rzymskiego to w zasadzie trzy, podstawowe, etapy. Dominujący w okresie republiki proces l e g i s a k c y j n y, który od połowy II w.p.n.e. musi konkurować z procesem f o r m u ł k o w y m, który ostatecznie wypiera go w okresie pryncypatu i prawa klasycznego. Jednak obok niego wyrasta kolejny typ, proces k o g n i c y j n y, który współistnieje z procesem formułkowym w okresie pryncypatu i pozostaje jako jedyny w okresie dominatu.
Proces legisakcyjny (per legis actiones) ukształtował się jeszcze w czasach prehistorycznych. Wiele kwestii zostało uregulowanych już w Ustawie XII Tablic. Został zniesiony ustawą z czasów Augusta z 17 r.p.n.e., która uznawała go jednak jako właściwy dla pewnego rodzaju spraw, np. spadkowych.
Proces formułkowy (per formulas) pojawił się wcześnie w praktyce pretorów (być może przed pretorem peregrynów, choć są też poglądy w nauce, że pojawił się już przed pretorem miejskim), już w III w. p.n.e. Był stosowany, gdy formalistyczny proces legisakcyjny był niedopuszczalny, zwłaszcza w sporach pomiędzy Rzymianami i cudzoziemcami. Stopniowo był dopuszczany też w sporach pomiędzy obywatelami rzymskimi, ostatecznie został zalegalizowany i uznany w połowie II w. p.n.e. (lex Aebutia). Od 17 r. p.n.e. został jako jedyny proces zwyczajny (ordo) i obowiązywał do początków dominatu. Ostatecznie został uchylony w 342 r.
Proces kognicyjny (początkowo „extraordinaria cognitio”, postępowanie „extra ordonem”, potem „cognitio” – nazwa konwencjonalna). Pojawił się w czasach republiki i rozwijał się jako proces nadzwyczajny przez okres pryncypatu. Wypierając ostatecznie formułki pod koniec III w. Początkowo stosowany do ochrony roszczeń nie objętych procesem zwyczajnym, a także w prowincjach później zdobytych, w których proces formułkowy się nie przyjął. Tam rozwijał się jako zwyczajny rodzaj postępowania przed cesarzem i sędziami przez niego delegowanymi. Za dominatu stał się procesem zwyczajnym.
Zasadnicza różnica pomiędzy procesem legisakcyjnym i formułkowym, a procesem kognicyjnym polegała na tym, że dwa pierwsze postępowania odbywały się w dwóch fazach, natomiast trzecie w jednej.
Te dwie fazy do: „In iure” odbywająca się przed organem państwowym. Urzędnik decydował tu o dopuszczeniu procesu oraz przy udziale stron ustalał przed jakim sędzią (iudex) oraz według jakiego programu (odpowiednia „legis actio” potem „formula”) nastąpi rozstrzygnięcie. Faza „apud iudicem”, czyli przed sędzią prywatnym, ustanowionym „in iure” obejmowała postępowanie dowodowe i wyrokowanie.
Sporna w nauce jest geneza tego podziału, dyskusja ta zostanie ominięta.
Proces kognicyjny był jednofazowy. Postępowanie w całości toczył się przed sądem państwowym. Strony nie miały wpływu na obsadę stanowiska sędziego, a instytucja „iudex suspectus” pojawiła się stosunkowo późno (możliwość wyłączenia sędziego podejrzanego, czyli gdy istniało niebezpieczeństwo braku bezstronności).
Fundamentalnym dla procesu rzymskiego pojęciem jest b>actio /b>. Samo pojęcie jest trudne do objaśnienia. W języku potocznym „actio” oznacza działanie (od „agere” – pędzić, działać). W języku prawniczym rozumiano „agere” w sposób bardziej zacieśniony, jako „działanie według praw” (lege agere), w szczególności oznaczało to prowadzenie procesu. Dlatego pierwsze znaczenie „actio” to zespół czynności procesowych, w pierwszym rzędzie powoda, ale też pozwanego „dopuszczalnych i sankcjonowanych przez przedstawiciela władzy państwowej.” W tym znaczeniu „actio” jest środkiem ochrony procesowej.
W tłumaczeniu na język polski pojęcie to przekłada się jako „powództwo” albo „skargę’. Podnosi się w nauce niedoskonałość takiego tłumaczenia, gdyż „actio” oznacza swoistą jedność prawa materialnego i procesowego. Wynikało to z faktu, że Rzymianie nie wypracowali ogólnego pojęcia praw podmiotowych, chociaż można dostrzec u rzymskich jurystów „poczucie istnienia’ takich praw.
Celsus definiował actio tak: „Nihil aliud est actio quam ius, quo debeatur, iudicio persequendi” (D.44,7,51) [Powództwo nie jest niczym innym, jak prawem dochodzenia na drodze postępowania sądowego tego, co się komu należy]. Nie można jednak zapominać, że prawnicy klasyczni nie stworzyli abstrakcyjnego pojęcia, ale znali tyle „skarg”, ile było chronionych nimi uprawnień. Było też tak, że pretor udzielał ochrony, przyznając actio, kreując w konsekwencji nowe prawa podmiotowe. Mogło też być tak, że pretor „dla poprawieni prawa cywilnego” odmawiał ochrony procesowej. Oczywiście ten rozdźwięk zanikał wraz ze stabilizowaniem się systemu prawnego i kształtowania się pewnej równowagi pomiędzy „powództwami” i odpowiadającymi im prawami podmiotowymi. Stąd już tylko krok do identyfikacji actio z prawem podmiotowym. Odzwierciedleniem tej sytuacji są przytoczone wyżej słowa Celsusa. Ale nie można zapominać, że powództwo ma też znaczenie procesowe. Dlatego tak trudno o przekład tego pojęcia, które by wiernie oddawało jego znaczenie w językach nowożytnych.

Bibliografia:
1) "Prawo rzymskie" K. Kolańczyk, Warszawa 1997
2) "Prawo rzymskie. Zarys wykładu" W. Rozwadowski, Poznań 1992
3) „Rzymskie prawo prywatne” E. Szymoszek, I. Żeber, Wrocław 1998
4) "Prawo rzymskie. Teksty źródłowe do ćwieczeń." przekład J. Rominkiewicz, E. Szymoszek, I. Żeber, Wrocław 1998

Organy ochrony prawnej.

Iurisdictio, czyli wymiar sprawiedliwości od początków republik należał do konsulów, będąc częścią składową najwyższej władzy państwowej, imperium. Od roku 367 p.n.e. iurisdictio przeszła także na nowy urząd pretora, a w 242 r. p.n.e. powołano specjalny urząd „pretora peregrynów”, który sprawował wymiar sprawiedliwości w sprawach pomiędzy mieszkańcami Imperium, którzy nie byli obywatelami rzymskimi, oraz pomiędzy nimi a obywatelami rzymskimi. Obok pretorów funkcje jurysdykcyjne pełnili również edylowie kurulni, zwłaszcza w sprawach karnych, a w zakresie prawa prywatnego i cywilnego należał do nich nadzór nad targami niewolników i bydła. W prowincjach jurysdykcja spoczywała w rękach namiestnika, a odpowiednikami edylów byli kwestorowie. Istotnym uprawnieniem było ius edicendi, czyli prawo wydawania edyktów, ale tu się tym zajmować nie będziemy.
Po utworzeniu urzędu pretora konsulowi zazwyczaj zajmowali się tzw. jurysdykcją niesporną, czyli (iurisdictio voluntaria), czyli uczestniczyli w czynnościach prawnych zgodnych z wolą obu stron, np. przeniesienie własności. Natomiast pretorowie najczęściej i w pełnym zakresie działali w sferze jurysdykcji sporenj (iurisdictio contentiosa). W Italii funkcjonowali w tym zakresie specjalni urzędnicy, delegowani z Rzymu lub powoływani na miejscu przez władze municypalne. W prowincjach cała władza skupiała się w rękach namiestnika, różnie tytułowanego, np. proconsul, albo legarus, których czasem wyręczali specjalni urzędnicy. Jednakże w sprawach najwyższej wagi (o wolności albo o majątku) decydowali praktycznie pretorzy lub namiestnicy, jako dzierżyciele imperium.
Urzędnicy mogli powołać radę przyboczną (consylium), do której wchodzili uczeni juryści. Czasem prawo przewidywało wydanie opinii przez specjalnie powoływane w tym celu consylium, która to opinia była obowiązkowa, np. w spawach o wyzwolenia.
Oczywiście istotną rolę w procesie odgrywała pomoc techniczna, czyli personel wykonawczy (apparitores), do którego w szczególności zaliczyć trzeba pisarzy (scribae), woźni, straż przyboczna (lictores), posłańcy itd.
Jak wiemy, proces legisakcyjny i proces formułkowy składał się z dwóch faz. W drugiej fazie prowadzony był przeważnie jednoosobowo przez sędziego, zwanego iudex (czasem arbiter).
Sędzia jednostkowy (iudex uzus) był typową postacią dla drugiej fazy procesu. Była to osoba prywatna, powołana do rozstrzygnięcia konkretnej sprawy. Wybór sędziego następował w drodze porozumienia stron lub losowania z listy.
Listy sędziów były tworzone przez pretorów, początkowo było to właściwie lista senatorów, później dopuszczeni zostali do niej ekwici. Kaligula (37-41) rozczłonkował listę na pięć dekurii, zróżnicowanych ze względu na stan majątku, na każdej figurowało ok. 1000 osób. Osobne listy istniały też w prowincjach. W procesie formułkowym można było wybrać sędziego spoza listy, jeśli kandydat spełniał określone wymogi i uzyskał zgodę pretora.
Od sędziego prywatnego nie była wymagana wiedza prawnicza, powszechna była więc praktyka powoływania doradców, nierzadko wybitnych jurystów. Ciekawe jest, że juryści rzymscy rzadko występowali jako sędziowie, a gdy już, to czynili to niechętnie.
Znane były też rzymianom sądy kolegialne (wieloosobowe). Istniały sądy powoływane przez pretora dla peregrynów. Rekuperatorzy w liczbie 3 lub 5 osób. Składy 10 osobowe, tak zwane sądy decemwiralne rozstrzygały prawdopodobnie poważniejsze sprawy o wolność. Sprawy majątkowe rozstrzygały sądy centumwiralne, składające się z 100 sędziów, ale zdarzały się liczniejsze (niektóre źródła podają, że sądy te z zasady liczyły 105 osób). W swojej kompetencji miały sprawy majątkowe, powyżej 100 tyś. sestercji, zwłaszcza szczególnie trudne i drażliwe sprawy spadkowe, spory o własność gruntu oraz być może spory o stwierdzenie stanu człowieka.
W okresie pryncypatu powstała nowa droga rozpoznawania sporów, tzw. nadzwyczajna (cognitio extra ordinem), wypływająca z autorytetu cesarza. Początkowe jej sprawowanie przekazywali władcy istniejącym organom, np. senatowi, konsulom, pretorom. Powołali też nowe urzędy dla tych spraw. Prefekt pretorianów (praefectus praetorio) otrzymał władze w sprawach cywilnych, głownie jako instancja apelacyjna (odwoławcza), przy czym od jego wyroków nie można się było odwołać. Wysoką instancją był też prefekt miasta Rzymu, którego władza rozciągała się na całą Italię. Pomagali mu od II w urzędnicy zwani iuridici.
Urzędnicy, powołani przez cesarza do rozstrzygania spraw w trybie nadzwyczajnym mogli zlecać rozpatrywanie konkretnych spraw podległym sobie urzędnikom, albo i osobom postronnym. Taki sędzia delegowany nie opierał swoje władzy na woli stron (jak to było w przypadku sędziego prywatnego) ale na delegacji udzielonej mu przez urzędnika.
W okresie dominatu orany ochrony prawnej zostały rozbudowane. W wyniku reformy administracyjnej Dioklecjana (284-305) (civitas – prowincja – diecezja – prefektura) poszczególni urzędnicy otrzymali jurysdykcję na powierzonych sobie obszarach (namiestnicy, prefekci, wikariusze), byli oni też organami zwyczajnymi. Ale powstały również organy specjalne, dla wydzielonych działów administracji państwowej, np. jurysdykcja fiskalna i wojskowa. Było też osobne sądownictwo dla duchowieństwo. Za Konstantyna Wielkiego (306-337) powołano sądy biskupie, które skutecznie rywalizowały z sądami cywilnymi. Struktura sądownictwa stała się nieprzejrzysta i wykazywała wiele mankamentów. Nawet Rzymianom pewne dziedziny prawa nie wyszły.

Strony procesowe

W każdym sporze występują dwie strony. Actor (od agere w znaczeniu „prowadzić proces”) czyli powód, oraz reus czyli pozwany. Znane było Rzymianom współuczestnictwo procesowe (często w celach przeciągania procesu było nadużywane).
Rola stron w procesie cywilnym była pierwszoplanowa. Wynika to z faktu, że strony muszą dbać same o swoje interesy, a czynności procesowe leżą w ich wyłącznej dyspozycji i nie mogą być nakazane. W fazie ad iurem obecność stron była obowiązkowa, natomiast w fazie apud iudicem, w razie niestawienia się strony do południa pretor rozstrzygał na korzyść strony obecnej.
Zdolność sądowa to prawo dochodzenia roszczeń przed sądem rzymskim. Przysługiwało tylko obywatelom rzymskim.
Zdolność procesowa, czyli możliwość występowania przed sądem w dowolnym procesie i dokonywania prawnie wiążących czynności, nie przysługiwała osobom niedojrzałym i umysłowo chorym, niewolnikom (to ograniczenie w okresie justyniańskim zostało trochę złagodzone). Kobiety dopiero od czasów Dioklecjana lub Konstantyna Wielkiego mogły samodzielnie występować przed sądem. Dzieci podległe władzy ojcowskiej mogły uczestniczyć w procesach wyjątkowo.
Legitymacja procesowa, jest to uprawnienie do występowania w konkretnej sprawie w charakterze powoda (legitymacja procesowa czynna) lub pozwanego (legitymacja procesowa bierna). Przysługiwała ona osobie ze zdolnością procesową, w konkretnej prawie, np. w procesie o zwrot posagu legitymowana czynnie była żona, albo ten, kto posag ustanowił, a legitymowany biernie mąż lub jego spadkobiercy.

Zastępstwo procesowe.

W procesie legisakcyjnym trzeba w zasadzie było występować osobiście, z biegiem czasu dopuszczono nieliczne wyjątki.
Rozrost państwa i rosnący stopień skomplikowania stosunków ekonomicznych sprawił, że, nie można było dłużej utrzymywać tej zasady. Dlatego w procesie formułkowym dopuszczono kognitorów i prokuratorów.
Kognitor (cognitor) ustanawiany był w sposób formalny w obecności przeciwnika procesowego, który dzięki temu wiedział, z kim będzie miał do czynienia w procesie.
Prokurator (procurator) był z natury zarządcą majątku. Funkcje procesowe pełnił albo w ramach swoich ogólnych obowiązków, albo jako prokurator ad litem, tzn, jako zastępca powołany specjalnie do prowadzenia procesu. Funkcję zastępcy procesowego powierzano prokuratorowi w sposób nieformalny, bez obecności przeciwnika, a czasami występował on bez upoważnienia (falsus procurator). Z czasem następowało zbliżenie oby tych typów i w prawie justyniańskim kognitor już nie występuje.
Od zastępców procesowych trzeba odróżnić pomocników stron, którzy pomagali w prowadzeniu procesu stronie. Początkowo było to kapłani, którzy posiadali wiedzę na temat formułek procesowych. Później, po złamaniu ich monopolu, pojawili się również świeccy juryści.
Od połowy II w. p.n.e. pojawiają się mówcy sądowi (oratores). Zazwyczaj mało obeznani z prawem, ale wyszkoleni świetnie w sztuce przemawiania. Szybko wyparli oni jurystów. Na kilka wieków ustalił się podział na jurystów, którzy wydawali opinie i udzielali porad przed procesem i poza nim, oraz na mówców sądowych, którzy wspierali strony bezpośrednio w procesie. Podział ten zanikł w okresie dominatu, gdy zanikła jurysprudencja, pozostała natomiast adwokatura, ujęta w sztywne ramy korporacji. Adwokaci stali się nie tylko pomocnikami ale i zastępcami procesowymi.

Ramy organizacyjne procesu

Czas
Postępowanie de iure odbywać się mogło tylko w dniach dozwolonych (dies fasti). Obrót sądowy ustawał w dniach poświeconych bogom 9dies nefasti), dniach zgromadzeń ludowych (dies comitiales), oraz w okresie ferii letnich i zimowyc, gdy odbywały się żniwa, winobranie i igrzyska. Dni zabronione zajmowały niemal 1/3 roku, dlatego znajomość kalendarza była podstawową wiedzą prawniczą.
Miejsce:
Proces był jawny, dlatego pretorowie i sędziowie sprawowali swoje funkcje w centrum miasta, na otwartych placach. Pretor zasiadał na podwyższeniu (pro tribunali) na specjalnym krześle (sella curulis), w otoczeni świty. Strony stały. Akty jurysprudencji niespornej obywały się bez zasiadania na trybunale (de plano). A np. wyzwolenie niewolnika mogło się odbyć nawet „w przejściu” (in transitu), kiedy pretor czy prokonsul szli sobie np. do łaźni.
Właściwość sądowa – forum
Sprawy powinny się toczyć we właściwym miejscu. Dopóki państwo był niewielkie, nie miało to większego znaczenia. Rozrost do Imperium podniósł tę kwestię do jednej z najistotniejszych spraw w procesie.
Właściwość miejscowa regulowana była przez zasadę „Actor sequitur forum rei”, czyli że powód wytoczyć powinien powództwo (wnieść sprawę) w miejscu właściwym dla pozwanego, ze względu na jego miejsce zamieszkania. Od zasady były wyjątki. Strony ogły się umówić na miejsce postępowania (tzw. forum prorogatorum), albo gdy celowe było wytoczenie sporu o nieruchomość w miejscu jego położenia, co ułatwiało zebranie dowodów.
Właściwość rzeczową regulował podział kompetencji (np. zob. wyżej właściwość edyla kurulnego). Później pomocniczym kryterium był podział spraw na „mniejsze” ( causae minores - właściwe były sądy niższe) oraz „większe” (causae maiores).

Język urzędowy
Oczywiście łacina, ale było odstępstwa od tej zasady, przed pretorem peregrynów, czy w prowincjach przed namiestnikiem. Szczególnie często w grę wchodził język grecki, który nawet pod koniec dominatu wspierał łacinę w tekstach konstytucji cesarskich.

Dokumentacja
Dokumentowanie na piśmie obrotu prawnego pojawia się pod koniec republiki. Proces legisakcyjny jest jeszcze w całości ustny, ale już w procesie formułkowym utrwalano przynajmniej formułkę procesową z istotą sporu. W procesie kognicyjnym wszystkie istotne czynności odbywały się pisemnie. Orzeczenie też było pisemne, upowszechniła się też praktyka protokołowania przebiegu posiedzeń sądowych. Pojawili się nawet fachowi stenografowie (exceptores).

Koszty
W okresie republiki i pryncypatu państwo zapewniało bezpłatną ochronę prawną. Wynagrodzenia nie pobierali ani sędziowie, ani w zasadzie zastępcy procesowi, co miało zachęcać do korzystania z państwowych sądów. Zasada ta była możliwa, gdyż nie było problemów z obsadą organów sądowych, w których zasiadali ludzie majętni, jak również państwo było bogate i nie musiało szukać dodatkowych źródeł dochodów.
Bezpłatność procesu doprowadziła jednak do pieniactwa procesowego. Dlatego wprowadzono elementy ryzyka procesowego, w postaci kar pieniężnych (ale to jeszcze nie są koszty!!!) dla tych, którzy procesują się „lekkomyślnie”, np. dla powoda, który bez podstaw wytoczył powództwo.
System bezpłatności załamywał się powoli i w okresie dominatu mamy już do czynie z jego przeciwieństwem. Pierwsi wyłamali się mówcy sądowi, którzy już w okresie pryncypatu uzyskali prawo do dochodzenia swoich należności przed sądami cesarskimi. Jednocześnie cesarze próbowali ograniczać honoraria mówców sądowych, ustalając stawki maksymalne, np. Klaudiusz (41-54). Zasadę bezpłatności próbował podtrzymać jeszcze Konstanyn Wielki, ale po nim zupełnie się załamała. Od IV wieku zaczyna się pobieranie opłat, nie tylko na rzecz skarbu państwa, ale dla personelu sądowego, osobno za każdą czynność procesową. Ułatwiał to pisemny przewód sądowy. Zaliczkę z góry wnosił wnioskodawca, a koszty ostatecznie spadały na przegrywającego proces. Oczywiście nie trzeba dodawać, że godziło to szczególnie w biedniejszych obywateli.

Bibliografia:
1) "Prawo rzymskie" K. Kolańczyk, Warszawa 1997
2) "Prawo rzymskie. Zarys wykładu" W. Rozwadowski, Poznań 1992

Proces legisakcyjny

Proces legisakcyjny (per legis actiones) to najstarsza postać zorganizowanej ochrony praw prywatnych w Rzymie. Na szczególną uwagę zasługuje tu wysoka aktywność stron, przypominająca okres pomocy własnej, chociaż ta była już bardzo ograniczona i kontrolowana przez państwo, a jej dopuszczenie musiało przejawiać się w ściśle określonych formach.
Postępowanie to wywodzi się z prawa archaicznego, w Ustawie XII tablic jest już instytucją ukształtowaną, choć oczywiście nie był to koniec jej rozwoju. Z jurystów rzymskich właściwie tylko Gaius poświęcił temu procesowi zwarty opis, ale pamiętać trzeba, że gdy powstawały „Instytucje”, proces legisakcyjny od niemal dwustu lat nie był w praktyce wykorzystywany.
Główną cechą tego procesu był daleko idący formalizm postępowania, wyrażający się w rytualnych gestach i ściśle oznaczonych, opartych na ustawach, formułach słownych. Każde uchybienie gestom czy słowom było równoznaczne z przegraniem procesu. Gaius podaje przykład zaprzepaszczenia pretensji powoda, gdyż wytaczając „actio de arboribus succisis” (o podcięcie drzewa) posłużył się słowem „vites” (zamiast „arbores”), chodziło bowiem o podcięcie krzewów winnych. Utrata roszczenia wynikała z realizowanej z pełną konsekwencją zasady „Bis de eadem re agere non licet” – Nie wolno się procesować dwa razy w tej samej sprawie”.
Oczywiście rygoryzm i formalizm początkowo nie był szczególnie uciążliwy, gdy społeczeństwo rzymskie było dosyć jednolite, a obrót prawny był niewielki a procesy rzadkie. Takie ścisłe przestrzeganie rygorów formalnych miało nawet pewne zalety, gdyż zmuszało do starannego przemyślenia czynności oraz stwarzało jasne sytuacje dowodowe. Dopiero z czasem przesadna formalistyka stała się hamulcem obrotu prawnego.
Drugą istotną cechą procesu legisakcyjnego był ograniczony zakres stosowania. Stworzony został tylko dla obywateli rzymskich i tak pozostało do końca (można przypuszczać, że były od tego wyjątki, ale nie są one bliżej znane).
Na ograniczony krąg personalny nałożyć trzeba jeszcze ograniczenie rzeczowe. Proces legisakcyjny oparty był na ustawach. Oczywiście, wraz z rozwojem państwa ustawodawstwo stawało się coraz bardziej niekompletne i często nawet obywatele rzymscy nie mogli korzystać z ochrony procesowej, ponieważ ich pretensje nie miały oparcia w obowiązujących ustawach. Istotnym ograniczeniem faktycznym było też stosowanie, jako głównego środka ochrony „legis actio sacramento”, który był wysoce ryzykowny, gdyż w skrajnych przypadkach można było więcej stracić, niż zyskać. Również wspominany formalizm mógł onieśmielać osoby, które nie były obyte z obrotem sądowym, a występować trzeba było w postępowaniu osobiście.
Oczywiście proces legisakcyjny ewoluował w czasie. Pojawiły się środki procesowe, które nie były tak ryzykowne, jak „legis actio sacramento”, uelastyczniła się egzekucja, złagodzone zostały wymogi dopuszczalności. Było to jednak przemiany zbyt wolne. Chociaż rzymianie rzadko krytykowali swoje urządzenia prawne, nawet jeśli były już przeszłością, to o procesie legisakcyjnym Gaius pisze, że: „wszystkie legis actiones stopniowo zostały znienawidzone”. Tylko daleko idącemu przywiązaniu do sowich instytucji prawnych, czy wręcz konserwatyzmowi prawnemu, należy przypisać fakt, że proces po wojnach punickich funkcjonował jeszcze niemal dwa stulecia, a w pewnych szczątkowych formach jeszcze dłużej. Jego usuwanie też odbywało się stopniowo i bardzo ostrożnie, dopiero gdy wykształcił się nowy typ postępowania.
Wstępnym krokiem do usunięcia tego procesu była „lex Aebutia” z II w p.n.e., która obok procesu legisakcyjnego dopuściła nowy proces formułkowy, chociaż nie wiemy dokładnie w jakim zakresie. Później dopiero w 17 r. p.n.e. cesarz August zdecydował się w ustawach julijskich na niemal całkowite usunięcie procesu legisakcyjnego. Postępowanie to obowiązywało tylko przed sądem centumwiralnym i przetrwało wraz z tym sądem do III w. n.e.

Proces legisakcyjny ostatecznie ukształtował się w pięciu schematach (modus lege agendi):
- legis actio sacramento – postępowanie z ustanowieniem zakładu
- legis actio per iudicis arbitrive postulationem – postępowanie przez zażądanie sędziego lub arbitra
- legis actio per condictionem – postępowanie przez zapowiedzenie [terminu]
- legis actio per manus iniectionem – postępowanie przez położenie ręki
- legis actio per pignoris capionem – postępowanie przez zabranie zastawu.
Trzy pierwsze służyło do rozwiązywania sporów, czyli do wszczęcia i przeprowadzenia postępowania rozpoznawczego, dwa ostanie natomiast miały charakter środków egzekucyjnych. Poniżej przedstawione są wymienione odmiany bliżej, ze szczególnym naciskiem na legis actio sacramento i legis actio manus iniectionem, które wydają się być najbardziej reprezentatywne dla omawianego postępowania.

Legis actio sacramento

Jest to najstarszy i najważniejszy sposób postępowania w sprawach spornych, stosowany wtedy, gdy nie wchodziły w rachubę dwie pozostałe actio, które miały specjalny, a co za tym idzie, węższy krąg zastosowania.
Samo pojęcie sacramentum wywodzi się z prawa sakralnego. Prawdopodobnie tak nazywała się przysięga, którą składały strony sporu, aby dać wyraz przekonaniu o słuszności swoich stanowisk. Jako, że w sytuacji sporu jedna ze stron musiała dopuścić się w takiej sytuacji krzywoprzysięstwa, to aby zabezpieczyć się przed gniewem bogów, składano ofiarę przebłagalną (czyniły to obie strony). Ofiara złożona przez stronę wygrywającą była zwracana, a ofiara strony przegrywającej przepadała na rzecz świątyni. Jako że ofiarami były woły i owce, to na nie przeszła później nazwa „sacramentum”.
W prawie świeckim „sacramentum” oznaczało sumę pieniężną, którą składał przegrywający spór i która przepadała na rzecz skarbu państwa. Stawki były zależne od wartości przedmiotu sporu. Do 1000 asów stawka wynosiła 50 asów, a powyżej tej wartości 500 asów. Początkowo było to równowartość pięciu owiec (50 asów) i pięciu wołów (500 asów). Utrata „sacramentum” była karą dla tych, którzy procesowali się bez uzasadnienia. Istotne ryzyko pojawiało się, gdy wartość przedmiotu sporu nie była zbyt wysoka, tak, że „sacramentum” mogło być równe, lub nawet przewyższać wartość sporu.
Drugą funkcją, wyrazistą szczególnie wtedy, gdy „sacramentum” trzeba było składać z góry (wymóg taki istniał bardzo długo), było pozbawienie ochrony procesowej tych, którzy nie mogli wyłożyć gotówki. Zdawano sobie z tego sprawę i np. w procesach o wolność stosowano zawsze niższą stawkę. Był to jeden z przejawów „popierania wolności” (fawor libertatis), humanitarnej tendencji, która pojawiała się w historii prawa rzymskiego, choć z różnym nasileniem.

Legis actio sacramento występowało w dwóch odmianch.

Legis actio sacramento in rem – jest formą dochodzenia praw do władztwa nad rzeczami i osobami (np. dziećmi) , a zwłaszcza praw własności.
W postępowaniu „in iure” (przed magistraturą) obecne być musiała obie strony i rzecz sporna. Mniejsze rzeczy przynoszono albo przyprowadzano (np. niewolnika). Większe reprezentowano symbolicznie, np. grudka ziemi ze spornego gruntu, cegła z budynku itp.
Pozywający dokonywał „vindicatio” w ten sposób, że dotykał laską/włócznia (vindicta lub festuca) spornej rzeczy i recytował solenne formułki słowne, w których stwierdzał, że jest właścicielem tej rzeczy według prawa Kwirytów. Przeciwnik dokonywał „contrvindicatio” poprzez wykonanie tych samych gestów i wypowiedzenie tych samych formułek. Następnie windykujący pytał przeciwnika, na jakiej podstawie oznajmił swoje władztwo i gdy ten odpowiedział, że wykonywał swoje władztwo, wzywał go do ustanowienia zakładu (sacramentum). Przeciwnik domagał się tego samego, czyli ustanowienia zakładu w tej samej wysokości. W ten sposób precyzował się spór, jednak nie od razu przystępowano do ustalenia sędziego. Na podstawie ustawy „Lex Pinaria”, wydanej po Ustawie XII tablic, ale nie ustalone jest, w którym roku, wyznaczenie sędziego odraczano na 30 dni, aby dać stronom czas na ugodowe załatwienie sporu.
Na ten czas pretor przydzielał tymczasowe władanie nad rzeczą jednej ze stron procesowych, albo osobie postronnej (sequestrer). Gdy powierzono stronie procesowej, przeciwnik mógł żądać zabezpieczenia jej zwrotu w razie przegranej. Formą zabezpieczenia było ustanowienie osobnych poręczycieli (praedes).
Sędzia w orzeczeniu orzekał o losach „sacramentum”, czyli które było „słuszne” (sacramentum iustum), a które „niesłuszne” (sacramentum iniustum). W orzeczeniu tym więc pośrednio orzekano też i o samej rzeczy spornej.

Legis actio sacramento in personam. Jest mniej znana, gdyż nie zachowała się ta część „Instytucji” Gaiusa, które o niej traktowały. Wiadomo jednak, że był to generalny środek procesowy, służący do dochodzenia należności o charakterze osobistym. Zarówno chodzi tu o sprawców szkód na osobie, jak i o wierzytelności zaciągnięte w drodze umowy. Powód uroczyście twierdził, że dług istniej, pozwany w takiej samej formie zaprzeczał, po czym następowało obustronne wezwanie do złożenia „sacramentum”. W orzeczeniu sędzia orzekał o „słuszności” lub „niesłuszności” sakramentum.

Legis actio per iudicis arbitrive postulatnionem

Miała zastosowanie dla roszczeń określonych ustawami, np. wg Ustawy XII tablic można było tym sposobem dochodzić roszczeń wynikających ze stypulacji. Powód twierdził przed pretorem, iż pozwany jest mu dłużny z tego kontraktu jakąś sumę pieniężną lub rzecz. Gdy pozwany zaprzeczał, wzywał on pretora do ustanowienia sędziego. Ten sposób postępowania był według Gaiusa możliwy także w sprawach działowych: po podział spadku czy o zniesienie wspólności majątkowej. Wtedy ustanawiano arbitra, a postępowanie było prostsze, niż przy zastosowaniu legis actio sacramento in personam.

Legis actio per condictionem

Została wprowadzona przez ‘lex Silia” (koniec III w. p.n.e.), dla dochodzenia roszczeń opiewających na ściśle oznaczoną kwotę pieniężną (certa pecunia) oraz przez „lex Calpurnia”, nieco późniejszą, dla dochodzenia roszczeń opiewających na ściśle oznaczoną rzecz (certa res). Powód twierdził przed pretorem, że pozwany jest mu winnyc określoną sumę lub oznaczoną rzecz. Nie musiał podawać podstawy swego żądania. Gdy pozwany zaprzeczył, zapowiadał powód dzień trzydziesty dla ponownego stawienia się przed pretorem celem ustanowienia sędziego.

Legis actio per manus iniectionem

Postępowanie to przez cały okres republiki służyło do egzekwowania prywatnych należności o charakterze osobistym (in personam). Istniało już przed Ustawą XII tablic, w której zostało dokładnie sprecyzowane, choć później uległo dalszym przekształceniom. Dalsze zmiany szły w dwóch kierunkach: rozszerzenia kręgu legislacji i łagodzeniu jej surowości.
Miała zastosowanie w przypadku należności niewątpliwych i określonych co do wysokości w pieniądzach. Chodzi tu głównie o należności stwierdzone w wyroku (iudicatum), dlatego podstawowe znaczenie miała tzw. „legis actio per manus iniectionem iudicati” (tzn. na podstawie wyroku). Na równi z wyrokiem stały należności uznane przez dłużnika, w pierszej fazie postępowania (in iure) przed pretorem.
Znane były też, później liczne stosowane na podstawie ustaw szczególnych, przypadki w których można było przystąpić do egzekucji wprost, bez uruchamiania postępowania sądowego. Np. przy tzw. „furtum manifestum”, kiedy złodziej został złapany na gorącym uczynku, a więc odpowiedzialność sprawcy była oczywista.
Tok postępowania polegał na skierowaniu go przeciw osobie dłużnika i stanowił zagrożenie najwyższych wartości osobistych: wolności i życia.
Ustawa XII tablic przewidywała, że dłużnik miał 30 dni na dobrowolne uregulowanie należności przyznanej lub orzeczonej w wyroku. Po tym terminie wierzyciel mógł przyprowadzić go przed pretora i dokonać na nim formalnego nałożenia ręki (manus iniectio), czyli objęcia we władzę, z jednoczesnym wypowiedzeniem formułki, w której zawarte było uzasadnienie dokonanej czynności. Z tą chwilą dłużnik tracił wolność własnego działania, stając się niejako przedmiotem egzekucji.
Symbolicznego aktu odtrącenia ręki (manum depellere) mogła dokonać tylko osoba postronna (videx). „Videx” kwestionował zasadność prowadzonej egzekucji i w ten sposób uwalniał dłużnika od odpowiedzialności, ale ryzykował odpowiedzialność w podwójnej wysokości, jeżeli w procesie przeciw niemu okaże się, że jego interwencja była bezzasadna.
Jeżeli nie znalazł się „videx”, pretor stwierdzał tylko prawidłowość czynności egzekucyjnych i upoważniał wierzyciela do dalszego prowadzenia egzekucji (addictio). Wierzyciel prowadził ja we własnym zakresie, w szczególności mógł zabrać ze sobą dłużnika i uwięzić na 60 dni. Ustawa XII tablic określała normę wyżywienia takiego więźnia, wagę kajdan. Okres ten był przeznaczony na układy i ewentualne wykupienie dłużnika. W czasie tej niewoli wierzyciel winien wyprowadzić dłużnika trzy razy w dni targowe na forum, celem ogłoszenia istnienia i wysokości długu. Po dokonaniu tych czynności i bezskutecznym upłynięciu terminu wierzyciel zyskiwał pełną swobodę działania, łącznie z zabiciem dłużnika (gdy wierzycieli było kilku, zabijano i dzielono zwłoki, żeby każdy wierzyciel coś dostał). Można było sprzedać takiego dłużnika w niewolę, ale tylko „poza Tyber” (trans Tiberium) czyli poza ówczesną granicę państwa, lub zostawić go sobie, aby odpracował dług. Z czasem przepisy o zabijaniu i ćwiartowaniu były łagodzone.
Egzekwowaniu dłużnicy byli problemem społecznym, gdyż często byli to weterani, którzy popadli w długi w związku z służbą wojskową. Dlatego w 326 r. p.n.e. doszło do złagodzenia tej egzekucji w „lex Poetelia”, w nieznanym bliżej zakresie. Np. kajdany można było zakładać tylko dłużnikom-przestępcom. Zredukowano wymóg interwencji „videxa”, poszerzając dopuszczalność obrony własnej dłużnika, np. dłużnik sam mógł dokonać odtrącenia ręki, ale narażając się na podwójną wartość pierwotnego świadczenia w przypadku przegrania kolejnego sporu. Normalnym skutkiem stało się więzienie i korzystanie z pracy dłużnika.
Egzekucja, jak widać, miała charakter prywatny, kontrolowana była tylko przez państwo. Dawało to oczywiście przewagę możnym i wpływowym. Choć niewątpliwym osiągnięciem było sprecyzowanie zasad jej przeprowadzania i stopniowe jej łagodzenie.

Legis actio per pignoris capionem

Została wprowadzona w niektórych sprawach na podstawie zwyczajów, w innych przez ustawy. Polegała na zabraniu w zastaw (pignus) rzeczy dłużnika przy użyciu określonych słów (certa et sollemnia verba). Postępowanie mogło być pozasądowe (extra ius) i było stosowane dla zabezpieczenia należności na rzecz świątyni, dla odzyskania podatków lub należności żołnierzy, np. z tytułu żołdu.

Przebieg postępowania

Formalizm postępowania wymagał od wszczynającego proces by zasięgnął opinii kapłanów, a później jurystów świeckich. „Agere” polegało właśnie na wskazaniu zainteresowanym formuł „legis actiones” i sposobu zachowania się przed magistraturą.
Sam proces był dwufazowy.
Faza „in iure”.
Rozpoczynało się formalnym, choć pozasądowym, prywatnym wezwaniem pozwanego przed magistraturę (in ius vocatio). Pozwany mógł być doprowadzony siłą. Przed pretorem wypowiadane było odpowiednie formuły i czynione gesty. Pierwsza faza kończyła się stwierdzeniem sporu (litis contestatio), czyli uroczystym wezwaniem świadków (testes esteto), w obecności których strony uroczyści potwierdzały swoje stanowiska i którzy mieli potem o tym zaświadczyć w drugiej fazie.
Faza „apud iudicem”
Rozpoczynała się po upływie określonego terminu przed sędzią (lub kolegium sędziów prywatnych), który był ustanawiany w pierwszej fazie postępowania. Sędzia po relacji świadków o tym, co miało miejsce „in iure” przeprowadzał nieformalne postępowanie dowodowe i wydawał wyrok (sententia). Etymologia terminu wskazuje, że wyrażał on swoją osobistą opinię (sentire). W razie niestawiennictwa jednej ze stron sędzia wydawał wyrok po południu, na korzyść strony obecnej (Ustawa XII tablic). Wyrok otwierał możliwość dochodzenia swoich praw przez zwycięską stronę w drodze egzekucji.

Bibliografia:
1) "Prawo rzymskie" K. Kolańczyk, Warszawa 1997
2) "Prawo rzymskie. Zarys wykładu" W. Rozwadowski, Poznań 1992
3) „Rzymskie prawo prywatne” E. Szymoszek, I. Żeber, Wrocław 1998


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
maggie-m




Dołączył: 25 Lis 2005
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:07, 20 Sty 2006    Temat postu:

hehe jakis link wypadało by podac chyba Laughing Wink Zródło, zródlem Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ToMu




Dołączył: 04 Lut 2006
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Sob 16:51, 04 Lut 2006    Temat postu:

Dzieci, czytajta Rozwadowskiego - to jest recepta na Rzym Smile Kolańczyk jest strawniejszy, ale dwa razy grubszy.

Warto chodzić na wykłady - Dmowski ładnie tłumaczy. Zresztą, jak ktoś ma z Paczkowską ćwiczenia, to musi się uczyć - bo inaczej go nie dopuści do egzaminu Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wydział Prawa i Administracji UG Strona Główna -> Opracowania i notatki Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin